Jarosław Kukowski, „Fresk no. 19” olej na płycie, 122x80cm
Między warstwami rzeczywistości. „Fresk no. 19” Jarosława Kukowskiego autorstwa Jarosława Kukowskiego to jedno z dzieł, które – niczym szczelina w kamiennej ścianie – otwierają przed widzem przestrzeń nie tylko malarską, ale również egzystencjalną. Artysta nie zatrzymuje się na powierzchni widzialnego; przeciwnie – pozwala, by struktura rzeczywistości zaczęła pękać, odsłaniając coś głębszego, bardziej pierwotnego, niemal metafizycznego.
Centralnym motywem kompozycji jest kobiecy akt, subtelny i pełen skupionej ciszy, wpisany w strukturę przypominającą monumentalną, kamienną ścianę. To nie tylko tło – to świat, który został w niej zaklęty. Ciało kobiety nie jest dominujące ani ekspresyjne, ale obecne – jak sen zapadły w skale, jak pamięć wyryta w kamieniu. Sprawia wrażenie części większej całości, jakby było od zawsze wpisane w ten mur – fresk, który przemówił ciałem.
Kamienna powierzchnia zaczyna jednak pękać. Przez spękania prześwitują kolejne warstwy: inne struktury, inne czasy, inne wymiary. Przede wszystkim pojawia się światło – nie ostre, lecz miękkie, nierealne, płynące jakby z głębi obrazu. To nie światło z naszego świata – to światło z miejsca, które znajduje się poza tą rzeczywistością. Jakby pod kamienną skorupą istniała prawdziwa obecność, ukryta za warstwami materii, zapomnienia, iluzji.
To rozwarstwienie przestrzeni – charakterystyczne dla wielu dzieł Kukowskiego – ma tu swój pełen ciężaru egzystencjalnego i duchowego wymiar. Kamień nie jest tylko martwą materią – staje się nośnikiem pamięci, śladem przeszłości, która nie zamilkła, lecz cicho przebija spod powierzchni. Kobiece ciało – kruche, lecz zarazem wieczne – funkcjonuje tu jako symbol tego, co zostało zasłonięte, zatopione w czasie, a teraz na nowo odkryte.
Formalnie obraz imponuje mistrzowską kontrolą światłocienia i iluzji faktury. Kukowski maluje kamień z taką precyzją, że wydaje się on niemal dotykalny – chropowaty, ciężki, prawdziwy. A jednak to właśnie ten kamień ulega rozszczelnieniu – powierzchnia, która miała być granicą, okazuje się przepuszczalna. To malarstwo, które nie przedstawia świata, ale kwestionuje jego spójność.
„Fresk no. 19” to zatem nie tylko opowieść o pięknie i czasie – to refleksja o ukrytym świetle, które nieustannie próbuje przebić się przez warstwy formy. Artysta nie rozbija kamienia w akcie przemocy – raczej pozwala mu pękać naturalnie, pod wpływem wewnętrznego napięcia. Nie ma tu dramatycznego gestu – jest cicha, niemal kontemplacyjna zgoda na to, że rzeczywistość nie jest jednolita, a sens – jeśli istnieje – ukrywa się pod warstwami.
W kontekście całej serii „Fresków”, to dzieło wyróżnia się niemal sakralnym nastrojem, łączącym cielesność z wiecznością, konkretną figurę z niedopowiedzianą głębią. To fresk, który nie opowiada historii, lecz raczej zadaje pytanie: co kryje się pod tym, co widzimy?